Zgadzam się z Tobą, ale wydaje mi się, że ten film nie wyróżnia się jakoś niesamowicie na tle innych... jest dobry, poprawny, ale czy wzbudza jakieś emocje? Być może u Ciebie tak, u mnie nie. Przeszedł trochę bokiem i raczej nie będzie to film który zapadnie mi w pamięć na długo.

Zgadzam się, że ogląda się bardzo dobrze i przyjemnie, ale wg. mnie dla rzeszy ludzi będzie nudził.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Witam serdecznie.
Już wcześniej napisałem, iż Tony Gilroy nie stworzył dzieła wielce wybitnego.Mimo wszystko trudno znalezc w ostatnich latach lepszy thriller prawniczy.I absolutnie przyjmuję do wiadomości to, że ten film nie przypadnie do gustu każdemu.Nawet nie ma w tym nic dziwnego.Bo to jest taka pewna stylistyka ze swoistym rodzajem budowania napięcia, która przecież nie każdemu musi odpowiadac.Akceptuję to w pełni i nie mam nic przeciwko wyważonej krytyce.Tylko irytują mnie komentarze typu: nudny, bez akcji.
Tu trzeba sobie odpowiedziec na pytanie dlaczego ten film może nurzyc.

-Czy dlatego,że ma nielogiczną fabułę??
-A może gra aktorów jest na tyle nieciekawa, że powoduje u nas chec przerwania seansu??

Otóż nie sądzę.Po prostu "Michael Clayton" nie koniecznie musi trafic w naszą wrażliwośc.Ale to,że film nie zaspakaja naszych preferencji wobec kina nie jest wystarczającym powodem, ażeby go dyskredytowac i przyznawac mu notę odpowiednią dla produkcji kina klasy B.

Pozdrawiam

jak dla mnie slaby... z tego typu filmow o wiele bardziej mi sie podobaly firma czy informator. a tak w ogole to zauwazylem ze coraz wiecej filmow jest konstruowanych na zasadzie, ze najpierw pokazywany jest koniec czy srodek wydarzen skladajacych sie na fabule filmu, a dopiero pozniej zaczyna sie wlasciwa akcja pokazujaca co doprowadzilo do sytuacji zaprezentowanej na poczatku. o ile czasem zabieg wprowadzenia takiej retrospekcji sprawia, ze film oglada sie lepiej bo zastanawiamy sie co doprowadzi do takiej a nie innej sytuacji bohaterow, o tyle tutaj nie mialo to dla mnie praktycznie wiekszego sensu, podobnie jak ma to miejsce w wielu innych filmach... takie troche udziwnianie na sile.
a co do oscarow to przy "no country for old man" czy "there will be blood" ten film na bank za wiele nie zwojuje. ale jakies statuetki dostanie... mysle, ze za scenariusz oryginalny i moze jeszcze tilda swinton za aktorke drugoplanowa.

Na początek chce powiedzieć, że wg. mnie oscar dla Pani Swinton jak najbardziej byłby zasłużony gdyż zagrała niesamowicie.
Co do zjawiska retrospekcji - faktycznie co raz częściej to występuje i jest to ciekawe rozwiązanie, w tym filmie.. raczej nie wpływa to na plus, ani na minus, jest ok.
Podsumowując, dla mnie film dobry, bez rewelacji, ale też bez jakiegoś wielkiego zawodu.. chociaż nie ukrywam iż spodziewałem się czegoś więcej.